27 lut 2015

Idzie luty, podkuj buty?

Jutro ostatni dzień lutego a ja mam wrażenie, że dopiero się zaczął...
Z jednej strony żałuję, że zimy nie było. Dzieciaki nie pojeździły na sankach, Jagna nie lepiła bałwana.. 
Z drugiej strony myślę już o wiośnie, ale nie nastawiam się, bo z pogodą nigdy nie wiadomo. Pamiętacie jak dwa lata temu na Święta Wielkanocne było biało? O ile dobrze pamiętam, to była końcówka marca. Na moim rodzinnym osiedlu ktoś ulepił ze śniegu gigantycznego zająca :) Miał chyba 4 czy 5 metrów wysokości :) Wszyscy mieli ubaw :)

Czasem jest tak ciepło i wiosennie, że myślę już o myciu okien i generalnych porządkach. Mam też pragnienie żeby wypić lub zjeść coś soczystego. Niedługo zaczną się nowalijki. Młoda kapusta, marchewka, młode buraki na botwinę, rzodkiewka. 

Jeśli nie macie pewnych, ekologicznych źródeł, to nie polecam kupowania pierwszych warzyw, ani pierwszych truskawek. Bardzo wyraźnie ostrzegał nas przed tym wujek, który jest rolnikiem. 
Weźmy dla przykładu truskawki. Trzeba je opryskać, jak już pojawią się pierwsze owoce na krzakach. Owoce dojrzeją i zostaną sprzedane w pierwszym rzucie. Dopiero te kolejne owoce, które wyrosną po opryskaniu, nadają się do jedzenia. My zazwyczaj czekamy z zakupem tydzień lub nawet dwa tygodnie od pojawienia się pierwszych truskawek, przy czym trzeba na bieżąco dopytywać, czy to krajowe się pojawiły, czy może hiszpańskie. 
Podobnie jest z pierwszymi warzywami.

Na drugim zdjęciu olej kokosowy, który kupiłam niedawno w sklepie WSS Społem przy Grochowskiej (na szyldzie widnieje nazwa LUX ale kto by jej używał? ;)) Miłym zaskoczeniem dla mnie jest coraz większa ilość i różnorodność produktów ekologicznych na półkach tego sklepu :) Jak na razie wypróbowałam głównie drobniejsze towary, m. in. ekologiczny budyń morelowy - bardzo fajny, i galaretkę pomarańczową - dzieciom nie smakowała, ale dla mnie smaczna. Bardziej jak sok pomarańczowy z dodatkiem żelatyny, lekko kwaskowa :) Galaretka i budyń w cenie ok. 3,5 zł, ale należy zwrócić uwagę, że galaretka jest na 250 ml wody, a zwykłe galaretki przeważnie są przeznaczone do rozpuszczenia w 500 ml wody.

Od pewnego czasu spotykałam na różnych stronach internetowych opinie, że warto smażyć na oleju kokosowym. Kiedy zobaczyłam takowy w pobliskim sklepie, postanowiłam go wypróbować :) Przeważnie smażę na oliwie z oliwek, ale nie nadaje się ona do długiego smażenia. Słyszałam, że najlepszy smalec, o ile ktoś ma oddzielną kuchnię z oknem ;)
Wracając do oleju kokosowego - początkowo zachwycił mnie zapach i to, że można długo na nim smażyć (posiada wysoką temperaturę dymienia) Niestety ma też wady. Kokosowy smak dość mocno wnika np. w panierkę kotleta, a do tego trzeba go użyć o wiele więcej niż oliwy z oliwek. Fajnie się sprawdził do smażenia placków na słodko. Cena za 400 g, to 31 zł (WSS Społem). Rozczulił mnie napis "Wir machen Bio aus Liebe", czyli można przypuszczać, że ekologiczne produkty tej firmy tworzone są z miłością, a nie jedynie dla zysku ;)

Następnym razem wypróbuję smażenie na maśle klarowanym (inna nazwa: ghee), i na oleju ryżowym. Oczywiście zdam relację!





14 lut 2015

Dzień Zakochanych i ostatki

W dniu zakochanych, wreszcie do Was wracam :) Tęskniłam, a Wy??? :)

Po południu skorzystaliśmy z pięknej pogody i wybraliśmy się na rodzinny spacer do naszego ulubionego Parku Skaryszewskiego.

Ufff... tak wielu zakochanych par nie widziałam już dawno :) Piękna pogoda sprzyjała dziś spacerom :) I cienkim rajstopom ;)




Fabryka słodyczy Wedel na Kamionku.




Rzeźba tancerki.


Zbliżają się ostatki a wraz z nimi tłusty czwartek :) Oczywiście ZAWSZE mam wtedy ochotę na pączki. Co prawda kilka razy udało mi się powstrzymać przed ich zjedzeniem (dzięki tłumaczeniu samej sobie, że tego dnia pączki są najgorsze), ale czasem mąż przynosił pączki z pracy i wtedy utwierdzałam się, że faktycznie nie ma na co się rzucać ;)

W poprzednim roku udało mi się usmażyć tradycyjne pączki domowe, ale nie obyło się bez wpadek, bo użyłam zbyt rzadkiej konfitury ;) W takim przypadku konfitura wypływa i niepotrzebnie smaży się na tłuszczu. Ostatecznie spala się i niezbyt pięknie pachnie.

W tym roku czaiłam się na pączki bezglutenowe, najchętniej pieczone. Niestety z braku czasu nie udało mi się ich zrobić. Postanowiłam w zamian zrobić pavlową, która właśnie suszy się w piekarniku :) Może dzięki niej powstrzymam się jutro przed jedzeniem glutenowych pączków mojej mamy (Akurat!)
W moim przypadku dieta bezglutenowa nie jest związana z modą, lecz ze zdrowiem. O tym chciałabym napisać innym razem :)