W ostatnich dniach z powodu przeziębienia, cieszymy się nią
tylko zza okien.
W czwartek było tak ciepło, że postanowiłam otworzyć okna i wpuścić do domu trochę powietrza.
Leżąc z Jagną na łóżku patrzyłyśmy na
bezchmurne, niebieskie niebo i złote liście klonu na jego tle. Na drzewo
przylatywały w swoich sprawach rezolutne sikorki.
Z pobliskiego podwórka przedszkolnego dobiegały radosne okrzyki dzieci.
Było tak miło :-)
Urok starych dzielnic - budynki z cegły; stare i lekko zaniedbane podwórka; stare klony, lipy, graby, kasztanowce; sąsiadki dbające o kwiaty w swoich ogródkach, na parapetach i w pamiętających lata pięćdziesiąte donicach.
W pobliżu park, szerokie chodniki a niektóre wąskie i
wyboiste.
Powoli powstają klimatyczne kawiarenki. Mnie też marzy się jedna.
Większość osób mieszka tu od wielu lat i nie są dla siebie
anonimowi.
Pokochałam to miejsce. Jedno z podwórek… na Grochowie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz